15 lipca 2013

Nieobecność 15.07-1.08

Witajcie :) Przepraszam, że ostatnio mało piszę, ale w tym czasie pracowałam i jakoś tak ciągle jestem poza domem. Dziś wyjeżdżam na wakacje, a gdy wrócę na pewno recenzje będą pojawiać się częściej, ponieważ nakupowałam dużo kosmetyków do testowania :D. Także będę miała co oceniać.
Pozdrawiam i bawcie się dobrze! :)

2 lipca 2013

Eveline SPA Professional – nawilżająco-ujędrniający balsam dla skóry suchej

Marka:  Eveline
Kategoria: Balsam do ciała
Cena: 12-15 zł
Balsam przeznaczony jest do skóry suchej i bardzo suchej. Jego zadaniem jest odpowiednie nawilżenie i ujędrnienie. Opakowanie zawiera 500 ml, dlatego go kupiłam, ponieważ przy tak dużej pojemności kosztował niewiele.  Do tej pory chyba nie miałam balsamu z pompką, chciałam więc sprawdzić czy będzie to praktyczne. Oczywiście spodziewałam się, że gdy produkt będzie na wykończeniu zapewne pompka będzie zbędna.
Na początku pompka jest bardzo wygodna, nie zacina się, nie ‘wyleci’ nam za dużo balsamu. Niestety oczywiste jest, że gdy produkt się kończy trzeba będzie stawiać opakowanie do góry dnem i przy balsamowaniu wyciągać pompkę, aby móc wykorzystać resztki balsamu. Tubkę można również rozciąć, jednak ja skorzystałam z tej pierwszej metody.
 
Zapach jest bardzo przyjemny, od razu mi się spodobał. Kwiatowy, delikatny, przyjemny.
Konsystencja typowa jak na balsamy – lekka, nie lejąca się, ale też nie zbyt gęsta.  Balsam łatwo się rozsmarowuje i szybko się wchłania, co oczywiście jest plusem.  Muszę dodać, że nie mam bardzo suchej skóry,  na razie jeszcze nie zaczęłam intensywnego opalania, a kiedy używałam tego balsamu moja skóra nie potrzebowała mocnego nawilżenia. Ten balsam u mnie się sprawdził, dostarczył skórze odpowiedniego nawilżenia, ale sądzę, że przy bardzo suchej skórze nie byłoby efektu, balsam byłby chyba zbyt lekki. Wg mnie do mocnego nawilżenia bardzo suchej skóry potrzeba dość tłustych balsamów.
Co do ujędrnienia, takowego nie zauważyłam. Balsam jest bardzo wydajny, lubię takie duże opakowania. Jeśli nie potrzebujecie zbyt wielkiego nawilżenia mogę z czystym sumieniem go polecić. :)

19 czerwca 2013

Żel pod prysznic Kamill – Mleczko Rabarbarowe

Żel pod prysznic Kamill o zapachu mleczka rabarbarowego kupiłam jakiś czas temu za 2,99 zł w Naturze. Powąchałam też dwa inne zapachy, nie pamiętam już jakie, ale nie spodobały mi się. Skusiłam się więc na rabarbar.
Zapach przypadł mi do gustu, jest słodki i orzeźwiający. Nie jestem pewna czy przypomina rabarbar, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć czy to warzywo (zastanawiam się czy to aby na pewno warzywo, a nie owoc :d) ma jakikolwiek zapach.
Konsystencja żelu jest gęsta, o białym kolorze. Opakowanie poręczne, nic nam się nie wyślizgnie ani nie wyleje. Dobrze się pieni, nie mam zastrzeżeń. Produkt nie spływa nam z rąk w błyskawicznym tempie, jak w przypadku niektórych wodnistych żeli.  Żel jest  bardzo wydajny, używam go już chyba ok. 3 tygodnie,  jak nie dłużej.
Co do właściwości, wg mnie żel powinien służyć jedynie do mycia i ma ładnie pachnieć. Nie oczekuję super nawilżenia, skoro zaraz produkt spłukujemy wodą. Od tego mam balsam. Także produkt Kamilla dobrze myje, nie wysusza skóry i nie podrażnia jej, ale też nie nawilża. Po prostu zwykły, przyjemny żel, w dodatku tani jak barszcz.
Zapach rabarbaru  jest idealny na lato. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś gorszego po tak tanim produkcie, ale jestem zadowolona, nie zawiodłam się. Ze swojej strony polecam ten zapach, nie wiem jak jest z innymi.

SKŁAD:
AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, SODIUM CHLORIDE, COCAMIDOPROPYL, BETAINE, PARFUM, COCO GLUCOSIDE, GLYCERYL OLEATE, CITRIC ACID, DENATONIUM BENZOATE, SODIUM SULFATE, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, LIMONENE, CI 16035

Jak widać dużo chemii, ale bezpiecznej :) O poszczególnych składnikach możecie sobie poczytać na www.kosmopedia.org 

I małe zakupy :) :

Chciałabym się jeszcze Was czegoś poradzić. Poszukuję dobrego pudru sypkiego, matującego w granicach do ok. 25-26 zł. Teraz latem tak się święcę, że to magia... Zawsze używałam pudrów w kompakcie, chciałabym spróbować czegoś innego. Czekam na Wasze propozycje :)

9 czerwca 2013

Syoss Silicone Free - maseczka/odżywka do włosów normalnych i zniszczonych

Marka: Henkel - Syoss
Kategoria: Odżywka do włosów
Cena: 12-15 zł
Ten produkt kupiłam w zamiarze używania jako odżywki do włosów, nie maski. Skusiła mnie aktualna wówczas promocja oraz naklejki informujące o tym, że kosmetyk nie zawiera silikonów, parabenów itp. Nie używałam całej linii, a tylko tę odżywkę.
Odżywka zamknięta jest w miękkiej tubce o pojemności 250 ml. Wydobycie jest wygodne, ale jeśli chcemy do końca wykorzystać produkt, gdy nie można już nic wycisnąć warto rozciąć tubkę i wydobyć resztki.
Konsystencja jest dość gęsta, ale aplikacja jest bardzo łatwa. Nie skleja włosów, a także nie spływa z nich. Odżywka ma biały kolor. Zapach na początku nie bardzo mi się podobał, potem już się do niego przyzwyczaiłam. Niby produkt bez parabenów itp., a mi pachnie jakoś tak… sztucznie. Ale chyba jako jedna z niewielu mam takie zdanie, bo czytałam kilka innych opinii i porównywano go nawet do zapachu kwiatów. Ja w każdym razie tego tu nie wyczułam. Zapach nie jest przeze mnie wyczuwalny na włosach po spłukaniu produktu i wyschnięciu włosów.
Jeśli chodzi o działanie to niestety nie za bardzo się sprawdziła. Owszem włosy po niej łatwo się rozczesują, ale po wyschnięciu nie są wcale jakieś super odżywione i gładkie. Odżywka nie obciąża włosów, wręcz przeciwnie, wydaje mi się,  że sprawia, że są bardziej puszyste. Może to być plusem dla osób z cienkimi włosami, ale ja posiadam grube i gęste, więc jak są jeszcze bardziej puszyste tym dla mnie gorzej. Wręcz nawet lubię jak produkt odrobinę obciąża włosy, bo wtedy nie są tak podatne na puszenie i zwijanie.
W ostatnim czasie bardzo rzadko używam prostownicy, ale nie zauważyłam, by ta odżywka poprawiła kondycję moich włosów. Owszem, rozdwajają się jakby mnie, ale myślę, że to bardziej efekt maseczki, której używam 2-3 razy w tygodniu.
Z ciekawości sprawdziłam niektóre składniki, czego wynikiem okazał się dobry skład. Szkoda, że mi nie służył.
Od odżywki głównie oczekuję tego, aby włosy łatwo się rozczesywało, a także, aby były gładkie i nie puszyły się. Tutaj niestety tego nie dostałam.
Wydajność wg mnie w porządku, mam długie włosy i odżywka służyła mi długo, niestety w tym przypadku trochę na złość. :D
Używałyście tego bądź innych produktów z serii Silicon Free? 

2 czerwca 2013

Lovely Gloss Like Gel nr 402



Marka: Lovely
Kategoria: Lakier do paznokci
Cena: 5,59 zł
Ten lakier przykuł moją uwagę podczas promocji -40% w Rossmannie. Zastanawiałam się pomiędzy nim a numerkiem 90, który jest bardzo podobny, ale bez drobinek. Wybrałam jednak ten z różowymi drobinkami, czyli nr 402.
Lakier na paznokciach wygląda dokładnie tak, jak sobie wyobraziłam. Jakbym to nazwała: morski turkus z różowym brokatem.  Na paznokcie nałożyłam odżywkę Eveline 8w1, potem dwie warstwy lakieru Lovely Gloss Like Gel nr 402. Zdjęcia paznokci robione po 4 dniach noszenia. Jest mały odprysk na palcu wskazującym, ale to moja wina, bo tam nachalnie dłubałam.
Pędzelek średniej grubości, wygodnie się go używa, włoski nie wypadają i wszystko z nim ok.  Lakier dobrze się nakłada, nie smuży i nie jest gęsty, ani przesadnie lejący. Wg mnie konsystencja jest odpowiednia. Do dobrego pokrycia wystarczą dwie warstwy, ale dla upartego, jak będzie prześwitywać, można nałożyć i trzecią. Lakier dosyć szybko schnie, z czego jestem zadowolona. Malowałam paznokcie w popołudnie, przed przyjazdem gości w Boże Ciało, od malowania minęło może pół godziny, potem poszłam bawić się z siostrzeńcem i paznokciom nic się nie stało. :) Także jestem zadowolona, myślę, że kupię jeszcze inny kolor. Na pewno jest to sto razy lepszy lakier niż Wibo Gel Like, który jest dla mnie nieznośny mimo kilku prób (recenzja >tutaj<). 

Na zdjęciach starałam się uchwycić drobinki, mam nadzieję, że mi się udało i odzwierciedliłam to, jaki jest ten lakier w rzeczywistości.
Trwałość jest również dobra, jak na lakier za taką cenę. Na odżywce Eveline trzyma się długo. Nawet końcówki nie są takie starte.

Zdecydowanie polecam, tym bardziej, że o ile się nie mylę, teraz jest na niego promocja w Rossmannie. :)

26 maja 2013

Balsam do ust Nivea Vanilla&Macadamia

Marka: Nivea
Kategoria: Balsam do ust
Cena: 8-11 zł
O tym masełku do ust dowiedziałam się czytając recenzje na kilku blogach. Postanowiłam odnaleźć go i wypróbować. Do wyboru mamy interesujące zapachy:
- Original (wersja bezzapachowa)
- Vanilla & Macadamia
- Raspberry Rose
- Caramel Cream
Na pierwszy raz wybrałam Vanilla&Macadamia. Produkt znajduje się w metalowym słoiczku o pojemności 16,7g/19 ml. Pojemniczek jest płaski, więc nie musimy głęboko dłubać w nim palcem, kiedy już się kończy.
 
Balsam ma przyjemną konsystencję, jest dosyć zbity, ale mięciutki, nie twardy. Plusem jest, że produkt się nie klei. Zapach bardzo mi się podoba, już przy pierwszym otwarciu skojarzył mi się z czekoladkami Kinder. :) Bardzo jestem ciekawa pozostałych wersji.
Produkt jest bardzo wydajny, mam go już ponad 2 miesiące i zostało jeszcze dużo ponad połowę. Nawilża na długo. Niedawno miałam mały problem z ustami, chyba przez wiatr, usta strasznie mi się wysuszyły, bo wyszłam na cały dzień z domu i zapomniałam zabrać czegoś ochronnego, a moje usta są bardzo wrażliwe na takie wyskoki. Usta miałam spierzchnięte, suche... Na szczęście po całodziennej kuracji tym masełkiem następnego dnia usta były w dużo lepszym stanie! Za co wielki plus dla balsamu. Dodatkowo czasami sobie smaruję nim skórki przy paznokciach, bo zawsze je zaniedbuję, a te masełko fajnie je odżywia.
Skład:
Minusem jest niestety aplikacja, która jest niehigieniczna, bo musimy produkt nakładać palcem. Dlatego używam go w domu, a na wyjścia wolę zabierać pomadkę.
Używałyście tego masełka? Jeśli tak, jaką wersję miałyście? 

Jeszcze się pochwalę co wygrałam już dawno u callofbeauty77, ale dopiero teraz wrzucam zdjęcia, bo mi to umknęło:
 Jest i pocztówka z Holandii. Bardzo dziękuję! :)
Na koniec moje skromne zakupy w Rossmannie:
 
Miałyście któryś z tych produktów?
Pozdrawiam


18 maja 2013

Baza pod makijaż Oriflame Perfecting Face Primer

Ostatnio mam baaardzo dużo roboty, jeśli chodzi o szkołę. W końcu już niedługo koniec roku, a nauczyciele chcą zebrać jak najwięcej ocen… Dlatego przepraszam Was, że w ciągu ostatnich paru dni rzadko bywam na swoim blogu, jak i waszych (bo bardzo lubię czytać różne recenzje, na co ostatnio mam mało czasu :( ). Zapraszam na recenzję. :)
 
Marka: Oriflame
Kategoria: Baza pod makijaż
Cena: 16-27 zł
Produkt znajduje się w tubce o pojemności 30 ml. Widzimy ile kosmetyku pozostało jeszcze w opakowaniu. Baza ma biały kolor, ale nie wpływa to na barwę naszej cery, konsystencja jest dosyć leista, dzięki czemu łatwo się rozprowadza, a także wchłania w błyskawicznym tempie. Od razu po nałożeniu możemy użyć podkładu.
Zapach trudno mi określić, ale jest przyjemny i delikatny. Po użyciu bazy skóra jest bardzo gładka, dzięki czemu lepiej rozprowadza się podkład. Co więcej nie zauważyłam, aby baza mnie zapychała, produkt pozwala skórze oddychać.
Baza ma także działanie matujące, które u mnie się sprawdza. Wraz z nadejściem lata moja skóra znów zaczęła błyszczeć w strefie T, baza na szczęście sobie z tym radzi i dzięki niej skóra jest dłużej matowa. Bardzo lubię to, że twarz po użyciu tej bazy pod podkład jest gładziutka, jak to moja siostra zawsze mówi przy jej dotykaniu, „jak pupcia niemowlaka” :).
Jeśli chodzi o przedłużenie trwałości makijażu to sądzę, że trochę go utrwala, ale nie jest to jakiś super-wydłużający efekt. Jak wychodzę gdzieś po południu czy wieczorem wystarczy, że trochę przypudruję twarz i jest ok. Dlatego jeśli komuś zależy przede wszystkim na długim utrwaleniu makijażu to może być trochę rozczarowany.
Baza jest wydajna, wystarczy niewielka ilość, aby rozprowadzić ją na całą buzię. Wg mnie opłaca się kupić ją w cenie promocyjnej, w regularnej bym nie kupiła, bo po co przepłacać. Ale za 16 zł warto wypróbować.
Na tubce nie ma składu, pewnie był w papierowym opakowaniu. Niestety wyrzuciłam go, więc przytoczę skład z oficjalnej strony Oriflame:
AQUA, CYCLOPENTASILOXANE, ISONONYL ISONONANOATE, CYCLOHEXASILOXANE, TALC, CAPRYLYL METHICONE, POLYGLYCERYL-4 ISOSTEARATE, BUTYLENE GLYCOL, CETYL PEG/PPG-10/1 DIMETHICONE, HEXYL LAURATE, POLYETHYLENE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, BIS-PEG/PPG-14/14 DIMETHICONE, SODIUM CHLORIDE, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, SILICA, TITANIUM DIOXIDE, ETHYLENE BRASSYLATE, HYDROGENATED CASTOR OIL, DISODIUM EDTA, DIMETHICONE, ALUMINA, TRIETHOXYCAPRYLYLSILANE

A Wy używacie bazy pod makijaż? :)

8 maja 2013

Wibo Gel like Peaches&Cream

Marka: Wibo
Kategoria: Lakier do paznokci
Cena: 5-6 zł
Gdy lakiery Wibo imitujące żele pojawiły się w sklepach to był szał. Zachęcona również poszłam do mojego Rossmanna, ale non stop pustki w szafie Wibo, więc postanowiłam poczekać i kupić trochę później. Wszystkie lakiery wg mnie mają ładne, pastelowe kolory. Ja skusiłam się tylko na Peaches&Cream Oleśki, bo kolor mnie zainteresował, a nie mam takich odcieni w mojej lakierowej kosmetyczce.
Recenzja dopiero teraz, bo dałam temu lakierowi 3 szanse, w żadnej nie wypadł super.  Do plusów mogę zaliczyć ładny, pastelowy kolor, który mi jednak nie przypomina rozbielonych brzoskwiń, bo z tym owocem kojarzy mi się jasna, rozbielona, pastelowa pomarańcza. Pędzelek też nie jest zły, ma odpowiednią długość, taki standardowy.
 
Niestety na tym kończą się plusy. Lakier źle się rozprowadza, tworzy smugi, jest za gęsty.  Do idealnego krycia potrzebowalibyśmy chyba 3 warstw.  W dodatku lakier schnie potwornie długo! W trzeciej próbie dałam mu bardzo dużo czasu, żeby na spokojnie mógł wyschnąć, pomalowałam paznokcie ok. 17, dopiero ok. 0.00 poszłam spać, a rano i tak na niektórych paznokciach pojawiły się odciski… ;/ Po dwóch dniach lakier zaczął odpryskiwać.
Na zdjęciach widzicie 2 warstwy, standardowo u mnie aplikowane na warstwę odżywki Eveline 8w1, bez topcoatu.
Zdecydowanie się rozczarowałam, jest to chyba najgorszy lakier jaki miałam… A mam kilka z innych serii Wibo i są naprawdę ok!

Pozdrawiam Was gorąco :)

4 maja 2013

Yves Rocher woda toaletowa kokos z Malezji

Marka: Yves Rocher
Kategoria: Woda toaletowa
Cena: 39,90 zł (za 100 ml)
          19,90 zł (za 20 ml)


Opis produktu:
Woda toaletowa o kuszącym zapachu egzotycznego kokosa otula Cię apetycznym aromatem. Twoja skóra pachnie tak kusząco...
Składniki pochodzenia roślinnego: kokos z Malezji.

Opis idealnie odzwierciedla wodę, dlatego musiałam go zamieścić. Swoją przygodę z wodą toaletową Yves Rocher Plaisirs Nature o zapachu kokosa z Malezji rozpoczęłam od zakupu małej buteleczki (20 ml). Nie chciałam od razu wydawać więcej, żeby potem się zawieść. Jednak ta woda pozytywnie mnie zaskoczyła, koleżanki, a nawet nauczycielka w szkole zapytała co to za zapach! Od razu po skończeniu małej buteleczki pobiegłam do sklepu po dużą.
Jak już kilka razy pisałam, uwielbiam wszelkie zapachy kokosa, czekolady czy wanilii. Zapach wody toaletowej Yves Rocher ma dokładnie taki zapach kokosa, jaki bym sobie życzyła. Jest słodki, ale wg mnie nie przesłodzony, pachnie bardzo naturalnie, idealny! W tej chwili jest to jeden z moich ulubionych, codziennych zapachów i na pewno jeszcze długo będę go kupować.
Zapach zaskoczył mnie także swoją trwałością, ponieważ nigdy nie kupuję drogich perfum, przeważnie wody toaletowe z Avonu i uwierzcie, zapach jest trwalszy od nich! O ile na skórze może nie utrzymuje się porażająco długo, myślę, że ok. 5 godziny, natomiast ja także, kiedy wychodzę psikam go na ubrania, nie niszczy ich, a pachną naprawdę długo! Czasami kiedy psiknę nim ubranie, a po dniu schowam je do szafy, po kolejnym wyciągnięciu, nawet po kilku dniach, jeszcze czuć zapach kokosa.
Zapach jest dość intensywny, dlatego nie trzeba jakoś bardzo się nim wypsikać. Raz psiknęłam się kilka razy i chyba było to za dużo, bo po przyjściu do szkoły ochroniarz zapytał co tak pachnie kokosem :D.
Opakowanie jest wygodne, w szklanej buteleczce. Łatwo się psika, nic się nie zacina. :)
Wolę kupować wersję 100 ml, ponieważ starcza mi ona na bardzo długo, no i cenowo bardziej się opłaca niż wersja 20 ml. Naprawdę jeśli lubicie takie zapachy, polecam wam tę wodę! :) W Yves Rocher dostępne są także inne zapachy wód Plaisirs Nature.

1 maja 2013

Bloglovin'

Jak pewnie większość, a może nawet wszyscy słyszeliście, gadżet Google Reader, czyli ten z obserwatorami, ma być usunięty 1 lipca tego roku. W związku z tym w razie czego i ja postanowiłam założyć konto na Bloglovin'. dzięki czemu będę mogła dalej śledzić blogi, które chcę, a także wy możecie obserwować moje dodawane posty. :)

Follow on Bloglovin 
Instrukcję jak założyć Bloglovin' znajdziecie tutaj: KLIKNIJ 
Jeśli chcecie zatrzymać Google Reader podpiszcie petycję TUTAJ 
Oprócz dodania Bloglovin na swojego bloga, usunęłam także weryfikację obrazkową, dzięki czemu łatwiej będzie Wam pisać komentarze. :) Wcześniej nie wiedziałam, ze w ogóle mam coś takiego włączone. Wkrótce nowy post, a tym czasem zapraszam Was na poprzedni: 

27 kwietnia 2013

Perfecta SPA cukrowy peeling do ciała



Marka: Dax Cosmetics
Kategoria: Peeling do ciała

Cena: ok. 14 zł w promocji (normalnie ok. 17 zł)




Wersja, którą mam to cukrowy peeling do ciała złuszczająco-ujędrniający czekoladowo-kokosowy. Produkt zabezpieczony jest wieczkiem ze sreberka, w związku z czym nie mamy możliwości poznania zapachu w sklepie. Uwielbiam zapachy kokosowe, czekoladowe, czy waniliowe, dlatego skusiłam się na ten peeling.  Trochę się zawiodłam, bo zapach wydaje mi się bardziej chemiczny,  w dodatku ja na pierwszym miejscu czuję tutaj kawę, która rzeczywiście gdzieś tam znajduje się w składzie.  
Opakowanie zawiera 225 ml, jednak ostatnio w Lidlu widziałam opakowanie 250 ml z nalepką ‘XL’.  Jest to zwykłe, odkręcane pudełeczko, jak dla mnie wygodne w użyciu. Konsystencja jest bardzo cukrowa, peeling zawiera mnóstwo kryształków cukru, które pod wpływem wody, ciepła i masażu rozpuszczają się; oraz małe, brązowe granulki. Pudełeczko raz wpadło mi całe otwarte do wody, na szczęście produktu nie ubyło, ale że do kosmetyku dostała się woda to trochę w najgłębszym zagłębieniu peeling pociemniał, co widać na zdjęciu. 
Pierwszym moim pozytywnym wrażeniem było niesamowite wygładzenie i nawilżenie. Nie jest to jednak nic oryginalnego, ponieważ już na pierwszym miejscu w składzie znajduje się parafina. Widziałam na paru blogach, że niektórzy raczej omijają ten składnik, dlatego mam dla Was pewne ciekawostki, a mianowicie fakty i mity o parafinie: 

PARAFINA

MIT

Przeciwnicy związków z grupy parafin dowodzą, że parafiny są związkami toksycznymi, całkowicie obcymi dla naszego organizmu, a po aplikacji na skórze „powodują zapychanie porów, uniemożliwiają skórze oddychanie, co prowadzi do kumulowania się toksyn w organizmie” Sugerują również, że w wyniku regularnego stosowania kosmetyków na skórę może dochodzić do kumulowania się tych związków w organizmie człowieka, zwłaszcza wątrobie, nerkach i węzłach chłonnych, i prowadzić do przewlekłych chorób.


FAKT 
Wazelinę, czy olej parafinowy charakteryzuje bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa. Składniki te działają wyłącznie powierzchniowo – po aplikacji na skórę nie wnikają do warstwy rogowej, a tym samym do żywych warstw skóry. Dlatego nie mogą wywoływać podrażnień i alergii. Parafiny nie kumulują się w organizmie. Olej parafinowy od dawna stosowany był doustnie jako lek na zaparcia.
Działanie kosmetyczne parafin jest powierzchniowe: związki te jednocześnie tworząc film na powierzchni skóry, natłuszczają skórę i silnie nawilżają. Ogromną zaletą jest również ich bardzo wysoka stabilność.

Wszystkie te cechy sprawiają, że są to bardzo cenne składniki dla produktów farmaceutycznych i kosmetyków, dla cer wrażliwych i dziecięcych, których zadaniem przede wszystkim jest działanie ochronne oraz wspomagające przywrócenie skórze naturalnych funkcji.

Nie jest również prawdą, że stosowanie parafin uniemożliwia skórze oddychanie. Człowiek nie oddycha przez skórę, a zatem nie można zaburzyć procesu oddychania aplikując wazelinę, czy olej parafinowy na skórę. Bezpieczeństwo stosowania wazeliny i oleju parafinowego jest potwierdzone wieloma badaniami.

  
Same widzicie, że parafina nie jest taka zła, ja osobiście ufam tym informacjom :).

Wracając do peelingu, nawilżenie jest odczuwalne nawet po kąpieli. Ja po jego użyciu nie czuję już potrzeby wysmarowania się balsamem. Peelingu używam ok. 2 razy w tygodniu.

Jeśli chodzi o ujędrnianie, jak zawsze do tej funkcji jestem nastawiona z dystansem, nie wierzę w jakieś magiczne właściwości, dzięki którym nie będę nic robić i tylko używając kosmetyków będę miała jędrne i szczupłe ciało ;). Jednak jeśli chodzi o ten kosmetyk ja odczułam delikatne ujędrnienie. Delikatne, ale jednak. Od jakiegoś czasu regularnie ćwiczę i już trochę schudłam, więc może dlatego też bardziej to odczuwam.

Opakowanie jest średnio wydajne. Ja używam tego peelingu tylko 2, czasem nawet raz w tygodniu, ale jakby ktoś go częściej używał na pewno nie wystarczy mu na długo, jeśli chce używać go na całe ciało.

Minusem jest także to, że po kąpieli obowiązkowo trzeba umyć wannę, bo o ile kryształki cukru się rozpuszczają, o tyle te malutkie brązowe granulki niestety zapaskudzą nam całą wannę.
Ogólnie polubiłam ten produkt, ale będę szukać czegoś lepszego.

Jaki jest Wasz ulubiony peeling? A może spotkałyście się z takim, który absolutnie Wam ‘nie przypadł’?  :)

P.S. Notkę piszę zawsze w Wordzie, a potem kopiuję ją do bloga i wklejam zdjęcia. Jednak już drugi raz mi się zdarza, że w edytorze wszystko wygląda ok, a na blogu tekst w niektórych miejsach jest np. rozjechany itp., staram się to zawsze poprawić, ale nie wszystko się da. Miałyście taki problem, macie może jakąś radę? Z góry dzięki :)